SCM Player

środa, 31 października 2012

Tego dnia

Patrzcie! Ten tekst napisałam na jakiś konkurs, by zapomnieć o nim, dopóki nie zrobiło się o wiele za późno.
(Wiem, że jest bardzo... normalne i szablonowe, ale mi tam się podoba, przanjmniej idea.) Co sądzicie?
Edit: Najbardziej kiczowaty tekst roku. Za kolejne parę miesięcy pewnie usunę...

Tego dnia była sama.

Siedziała na łące, przyglądając się krajobrazowi: pobliskie wzgórza oświetlane przez czerwony zachód słońca, na nich łąki usiane różnokolorowymi kwiatami. To miejsce miało niemal bajkową urodę, nie było żadnych cieni mogących skazić ciepły blask. Przyglądała się dokładnie każdemu szczegółowi, soczystej trawie, czerwonym makom, żółtym i niebieskim kwiatom, których nazwy niekoniecznie znała.

To śmieszne... Już tyle razy tu przyszła, tyle godzin spędziła, rozmawiając ze swoimi znajomymi, przyjaciółmi... A dopiero teraz zwróciła jakąkolwiek uwagę na wygląd tego miejsca. Miejsca, w którym obiecała sobie z najlepszą przyjaciółką, że zawsze będą się wspierać. A tamta zmieniła szkołę i już się nie odezwała. W którym pierwszy raz pocałowała się. On zdążył już o niej kompletnie zapomnieć, nie poznawał jej nawet na korytarzach szkoły. W które przychodziła zawsze, kiedy potrzebowała pomocy, i zawsze kogoś zastawała, kogoś gotowego jej pomóc. A teraz była sama.

Na jej ręku przysiadł motyl. Był cały kolorowy, jak z obrazka małego dziecka. Chociaż to może nie najlepsze porównanie, pomyślała. Bardziej przypomina jakiś tatuaż. Motyl ani myślał odlecieć. Przyjrzała się mu krytycznie. Niepoprawnie kolorowy. Jak marzenie... Dziecięce marzenie.



- Mamo, patrz, jaki kolorowy motyl! Mogę go wziąć do domu?


- Jak go stąd zabierzesz, będzie bardzo smutny... Tu ma całą swoją rodzinę, słoneczko. Chciałabyś, żeby ktoś cię zabrał, od mamusi, od tatusia? Ale pomyśl życzenie. Pomyśl życzenie i pozwól mu odlecieć. Tak długo, jak będzie żył, twoje marzenie będzie się spełniało.

- Chciałabym... Chciałabym...



“Chciałabym, żeby wszyscy byli szczęśliwi. I żebyś ty była zdrowa, mamusiu”. Dokładnie pamiętała, co wtedy powiedziała. Prychnęła. Typowe dziecięce myśli. Nikt nie chce zmian ani smutku, zwłaszcza małe dzieci.

Motyl, który siedział jej na ręce, był bardzo podobny do tamtego. Może to nawet był ten sam... Kto wie. Życzenie wciąż trwało - jej mama cieszyła się dobrym zdrowiem, a wszyscy dookoła byli szczęsliwi. Wszyscy oprócz mnie. Westchnęła. Tak jest zawsze.

Nagle trzepot skrzydeł tuż koło ucha odwrócił jej uwagę. Powoli podniosła wzrok... i oniemiała. Widziała dziesiątki, ba, setki motyli o wszystkich możliwych kolorach i wielkościach. Cała chmara latała przed nią, pławiła się w czerwonym świetle słońca. Ten z brzegu wygląda jak jej stare marzenie zostania piosenkarką. Ten obok to kolonie letnie, a tam, w samym środku, lata sobie renomowane gimnazjum w centrum miasta... Patrzyła na motyle i próbowała rozpoznać, który z czym się jej kojarzy. Kiedy zdała sobie sprawę z tego, co robi, roześmiała się na głos. Może kompletnie zwariowałam... Ale wiem, że mam rację!
Nagle jeden motyl przykuł jej uwagę. Latał w samym środku, był największy ze wszystkich i miał intensywny zielony kolor. Zielony jak moje oczy... A może jej oczy, tej dziewczyny, byłej przyjaciółki? Albo tamtego chłopaka? Nagle zdała sobie sprawę, że cała trójka ma dokładnie ten sam kolor oczu. Nie mogła stwierdzić, co reprezentował. Przyjaźń? Miłość? Jej jaźń? Musiała go dotknąć.

Powoli podniodła się. Pierwszy, kolorowy motyl już odleciał, ale nie zwróciła na niego uwagi. Tamten będzie żył jeszcze długo. Weszła powoli w chmarę. Nagle dotknęła jakiegoś motyla i rozsypał się w proch. Cofnęła się, zaskoczona.



- Marzenia są kruche. Nie możesz wiedzieć, co się stanie, a wszyscy tak łatwo odpuszczają sobie zamierzone cele, zapominają o czymś, dla czego żyli nawet przez parę lat. Ale jak mocno w coś wierzysz, to zachowasz marzenia. Wiara jest ważna.


- Nie wiem, czy to ma jakiś sens... I tak nic mi się nie uda.

- Nie mów tak! Uwierz w siebie...



Tamten motyl i tak umierał od dawna. Dotknęła go, więc wiedziała, że przedstawiał wygraną w konkursie matematycznym. Nie miała na to szans. To, co po nim zostało, to tylko trochę pyłu... Ale poczuła się pewniej. Jakby resztki motyla wróciły do niej.

Inne marzenia, które się nie spełnią? Piosenkarka, oczywiście. Udział w Mistrzostwach Świata. Kolekcja lalek Barbie, sama się tym zdziwiła. Nauka gry na klawikordzie.

Dotykała po kolei motyli i unicestwiała te drobne marzenia. Czy każdy motyl tak się rozsypie?

“Uwierz w siebie”. Wiara... wiara to klucz.

Wyciągnęła rękę przed siebie i czekała. Najpierw usiadł jej na ręce motyl jakiegokolwiek rodzeństwa, jednak delikatnie strząsnęła go. Już po chwili dostojny zielony motyl dotykał swoimi odnóżami rąk dziewczyny.

Zrozumiała już, dlaczego nie mogła rozszyfrować zielonego motyla. Zielony motyl nie był marzeniem - on był szczęściem.

Może - może? Może to wszystko, co potrzebne?

Przymknęła oczy. W swojej wyobraźni widziała zielone oczy, patrzące się na nią z niebywałą intensywnością.

Może tak. A może nie.
Wiara wystarczy, by osiągnąć szczęście, by schwytać motyla. 
Na pewno.

2 komentarze :

  1. Czysta poezja w formie prozy! I do tego z pozytywnym, optymistycznym przesłaniem... Jak to czytałam, to pomyślałam o swojej dawnej przyjaciółce. Kiedyś byłyśmy nierozłączne, miałyśmy "swoje" miejsca, które należały tylko dla nas i które wiązały się ze wspomnieniami...

    Nie widziałyśmy się od ponad roku. Urwał nam się kontakt.

    Życie...

    Wypatrzyłam jeden błąd ortograficzny: korytażach zamiast korytarzach. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, tak się czasem dzieje... Mnie również kiedyś spotkała taka sytuacja, ale cóż - było, minęło. Teraz jestem zupełnie inną osobą niż wtedy, i mnie to nie obchodzi za bardzo. A na razie... Na razie wierzę, że kiedyś będę miała więcej szczęścia. I tobie też życzę tej wiary;)
      (I dzięki za wypatrzenie błędu c:)

      Usuń