SCM Player

środa, 6 marca 2013

Już tylko popioły + inne.

Opowiadanie napisane na język polski. Duh. Tematem było "opowiadanie o miłości" ;_; I hate that topic and the topic hates me. Aha, i jeszcze pojawiło się opowiadanie nr 2 ze Świata Mroku: Cichy Zabójca. Niedługo opublikuję jakąś większą notę o tymże universum.



Tego wieczoru Marcin Wejherowski zdecydowanie zasiedział się. Nie, żeby to zasiedzenie było szczególnie nieprzyjemne, jednak późna pora już mocno dawała się mu we znaki. Zwykle kończył każde spotkanie punktualnie o godzinie dziewiętnastej, tego dnia jednak żaden zegarek nie byłby w stanie wyciągnąć go z restauracji.

Siedząca przed nim brunetka zatrzepotała uwodzicielsko starannie umalowanymi rzęsami. Zabawne dziecko... Gdyby był młodszy, przysiągłby, że się zakochał. Na co liczyły zazwyczaj dziewczyny, umawiając się z nim? Na pieniądze? Znajomości? Luksus, płynący ze związku z bogatym biznesmenem? Zazdrość otoczenia, że udało się komuś umówić z tak znaczną personą? Nigdy nie wiedział, jednak spotkania z takimi osóbkami zawsze niewymownie go bawiły, stanowiły przyjemny przerywnik pomiędzy nudnymi spotkaniami biznesowymi.

Ale ta była inna. Co prawda, pierwsze wrażenie - makijaż ważący pewnie parę kilogramów i włosy zmaltretowane prostownicą i trwałą farbą do włosów nie robiły zbyt dobrego pierwszego wrażenia... A zwłaszcza nieudolne próby kokieterii. Jednak po krótszej rozmowie przestawało się zwracać uwagę na takie nieistotne szczegóły. Ta kobieta miała coś, czego brakowało tym wszystkim dziewczynkom poznanym wcześniej: pasję. Od samego początku zauroczyła go dyskusją o “Obronie Sokratesa”, po raz pierwszy od piętnastu lat został czymś zaskoczony. Przez cały wieczór dyskutowali o starożytnych filozofach, opowiedział jej o swoim księgobiorze....

No właśnie. Księgozbiór. To była miłość jego życia. Ogromne pomieszczenie w jego ogromnym domu, pełne drogocennych książek, które każdą z osobna przeczytał i w przekonaniu o jej bezcennym przekazie odłożył na półkę. Tysiące woluminów, niektóre odziedziczone po dziadku, ale większość z nich skompletował sam. Dzieło jego życia. To dla myśli o takiej właśnie bibliotece zakuwał po nocach do kolejnych sesji i kolokwiów, na trzech kierunkach na raz... Potem otworzył własną firmę, od świtu do nocy harował, żeby rozkręcić biznes. Nigdy nie miał znajomych, jego rodzina odeszła już dawno... Żył tylko tymi książkami. To było zwieńczenie jego pięćdziesięcioletniego życia.

No, pora się zbierać, pomyślał.

- Cześć, kochana... - powiedział, całując dziewczynę w policzek. Dwudziestolatka - jak, u licha, ta dziewczyna miała na imię? - uśmiechnęła się, pokazując aparat na zębach.

- Jaki masz numer? - zapytała się tylko. Marcin tylko pokręcił przecząco głową.

- Idę już.

Wyszedł z restauracji, nie oglądając się za siebie. Chociaż była fascynująca, to tylko kobieta. Na co mu ona? Zawsze można porozmawiać, ale Marcin wiedział, że jakakolwiek głębsza znajomość to zły wybór. Nie potrzebował innych ludzi do szczęścia, wystarczały mu książki, jego dzieci.

Wsiadł do samochodu, luksusowego Ferrari Aperta i odpalił silnik. W ciepłym wnętrzu pojazdu poczuł pewną nostalgię - ciepło elektrycznego ogrzewania było jedynym, jakie kiedykolwiek zaznał. Ale to nic. W ponurym roztrzepaniu zerkał co chwilę na drogę, by kontrolować to, co się dzieje na jezdni. Licho wie, co się mogło zdarzyć w ciemności nocy...

Parę kilometrów podmiejskimi asfaltówkami i już wjeżdżał na znajomy teren, leśne ścieżki prowadzące do jego odizolowanej od świata rezydencji. Nie przyglądał się niebu, z resztą - po co? Zawsze było takie same. Marcin Wejherowski zdecydowanie nie był romantykiem.

Gdyby mimo wszystko zerknął tam choć na chwilę, zauważyłby pomarańczową, ognistą łunę bijącą swą jaskrawością po oczach, wydobywającą się dokładnie z kierunku, w którym jechał. Może nabrałby jakiś przeczuć. Jednak Marcin jechał zupełnie nieświadomy tego, co zastanie w domu.

Jeszcze tylko pół kilometra...

Dopiero kiedy zajechał na miejsce, poczuł te igiełki strachu kłujące go po całym ciele. Dopiero gdy ujrzał dwa czerwone jak zatrute jabłka wozy Straży Pożarnej, poczuł, jak coś się przewraca mu w żołądku. Dopiero wtedy, gdy na trzęsących się nogach wyszedł z samochodu, spadła na niego świadomość tego, co się dokładnie stało.

Jego ogromna posiadłość wyglądała jak pobojowisko. W górę unosił się słup dymu, gdzieniegdzie jeszcze widać było zabłąkane płomienie. Rozejrzał się; nikt nie zwracał na niego uwagi. Wszyscy zabiegani tłumili ogień, robili wszystko, żeby las się nie zajął ogniem. Podszedł wolnym krokiem do ruin, kopiąc gruz leżący na ziemi. Tutaj była kuchnia, a tam pokój gościnny... Chociaż jeszcze nigdy nikogo tam nie gościł.

A tutaj... Kiedy to sobie uzmysłowił, nie zważając na nic, roześmiał się w niebo śmiechem szaleńca. Nie miał nawet siły płakać. Tutaj była biblioteka. To dlatego w tym miejscu popiołu było tak gęsto... Książki, które były dla niego jak dzieci. Gdyby był tam, kiedy pożar się zaczął, nie zważając na własne zdrowie, uratowałby tyle woluminów, ile tylko by zdołał.

Na co on zmarnował swoje życie?

A tak zostały mu już tylko popioły.

Czemu nie wziął numeru od tamtej dziewczyny? Basia, tak miała na imię. Teraz sobie przypomniał. Zostały mu tylko popioły, już tylko popioły.

8 komentarzy :

  1. I ty to napisałaś jako wypracowanie na temat miłości? :D Jesteś moją mistrzynią! Niebanalny pomysł, facet wolący książki od kobiet... Wszyscy pewnie napisali jakieś romansidła, a ty jedna wymyśliłaś coś oryginalnego! Bardzo fajne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie do końca było tak ;) Jeden chłopak pisał o miłości do chleba, mój brat o dziewczynie imieniem Miłość(no w końcu o miłości, nie? ;) ) Ale dostałam tylko krótką notę o szóstce, wypis punktów i błędów językowych, jak jeszcze parę osób, nic nadzwyczajnego... A mój znajomy napisał opowiadanie fanatsy z wątkiem miłosnym i dostał takie wyróżnienie, że pół klasy się do niego w kolejce po to opowiadanie pojawiło... :)
      I dzięki, każda opinia się liczy :)

      Usuń
  2. ww jestem w szoku ! Reszcie trafiłam na coś co nie jest żadnym fanfikiem ale wartym uwagi początkiem . Cóż czekam jeśli będą na kolejne rozdziały :) zapraszam tez do siebie jeśli masz ochotę na chwile wyczekiwania. Jeśli chodzi o treść to faktyczni pomysł z 50-latkiem, który woli książki od kobiet. Na serio ktoś taki mógłby istnieć? pozdrawiam i zapraszam do siebie [misterna-rozgrywka.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurcze, rozpracowałaś mój szpetny plan. Cóż zdradzając nutę tajemnicy powiem ci,że faktycznie będzie o wampirach, będzie o aniołach,będzie o ludziach, a wszystko przesiąknięte metaforycznym znaczeniem tytułu bloga, czego i tak na pierwszy rzut oka czytelnik nie ważne jak bystry nie dostrzeże(ty już tak, bo się zdradziłam). Tak, ale te fragmenty będą miały coś w zanadrzu,. Bohaterowie to tylko bohaterowie ,a całość ma się odnosić do ironii losu i czegoś więcej. Nie brzmię przekonująco bo to wampiry i anioły ? Co u licha mają wspólnego wampiry z Bogiem ? No cóż jak już powiedziałam to tylko bohaterowie, nie wiem czy ciekawym byłoby osadzenie w centrum uwagi zwykłego śmiertelnika w centrum uwagi, choć to też jakiś pomysł ? Ok uznajmy, że jeśli ci się nie spodoba , to po prostu odpuścisz, ale zapraszam i tak na pierwszy rozdział:)A swoja droga dodając jeszcze do twojego opowiadania, to twój bohater jest intrygujący.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. co do interpunkcji jestem tego świadoma, ale byłam tak zniecierpliwiona,ze już darowałam sobie nanoszenie korekty pod tym względem. Masz racje, wychwyciłam błąd z "daleką odległością" i poprawiłam ale wiesz, odległość może być tez mała, no ale biorąc pod uwagę resztę tego zdania faktycznie "dalekiej " nie bardzo pasuje.
    Miło mi słyszeć,że ktoś poniekąd identyfikuje się z odczuciami gł. bohaterki, ponieważ jest to także moje wyimaginowane wyobrażenie o mnie samej przypisane gł. bohaterce. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Hey kiedy wreszcie się doczekam na nową u cb?;( ja zapraszam do sb na nowe fragmenty . I proszę,żebyś też coś w końcu nowego napisała:D pozdrawiam[www.misterna-rozgrywka.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  6. Muszę ci przyznać rację, jeśli chodzi o fragment z samochodem. Byłam na to gotowa.Wiedziałam,że gdy to opublikuje właśnie takie porównania będą snuć czytelnicy. Podjęłam to ryzyko. Na obecną chwile, nie wiem czy to zmienię.Póki co niech zostanie jak jest. Ale jak zawsze jestem ci wdzięczna za rady. Na prawdę doceniam tak konstruktywna krytykę. Zobaczę na ile mi wyjdzie stosowanie się do twoich rad. Publikuje to co mam, wiele razy nanoszę korekty. Na obecną chwile jednak chce uzupełnić książkę a później zajmować się głębszymi poprawkami, jeśli chodzi o styl itp... bo to przychodzi z czasem i z czasem się też zmienia. Chętnie pogadałabym z tobą na temat mojej twórczości i twoich sugestii. Czu jeśli odezwę się na pocztę , nie będziesz miała nic przeciwko? Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oczywiście, że możesz ;) jakbyś nie wyhaczyła do tej pory na tym blogu: leksawillin@onet.pl Jednak musisz wiedzieć, że nie będę słodzić, a na ogół wiele rzeczy mi się nie podoba w literaturze - nawet jeśli chodzi o książki już wydane, to sama odrzucam jakieś 98% tych wydanych, niemal zawsze znajdę coś, co mi się nie podoba i powinno być nie do przyjęcia ;)

      Usuń