SCM Player

poniedziałek, 29 lipca 2013

Recenzja *004* "Nihal z Krainy Wiatru" Licii Troisi

Nawiasem mówiąc, zapraszam na prozaików, gdzie ukazało się moje opowiadanie "Żeby niebo było znowu spokojne", a także na bloga Ocenialni Gaol, gdzie w konkursie przezeń organizowanym moje opowiadanie "O Matuszce, co jej zależało" zajęło trzecie miejsce.

wydanie polskie
wydanie włoskie

Wydawnictwo: Videograf
Tytuł: "Nihal z Krainy Wiatru"
Tytuł oryginału: "Nihal della Terra del vento"
Autorka: Licia Troisi
Seria: Świat Wynurzony
Ilość stron: ok.300
Moja ocena: 3/11

Sama nie wiem, czemu przeczytałam tę książkę. Odrzucała mnie w każdym calu, począwszy od seksistowskiej okładki, a skończywszy na niezbyt zachęcającym opisie z tyłu książki. Mimo wszystko jednak wypożyczyłam ją... Niestety. Jest to debiut włoskiej astrofizyk Licii Troisi, który nie mam pojęcia jakim cudem stał się bestsellerem w paru krajach. No, ale... zaczynajmy!

Na pierwszy ogień wezmę okładkę. No dobra, powiedzmy, że grafika nie jest taka zła... Natomiast, jak już mówiłam, jest ona bardzo seksistowska. Czemu tak uważam? Już wam mówię. Widzicie tą zbroję? Wyobrażacie sobie walczyć w czymś takim?! Odsłonięty brzuch, uda... Pięć minut na polu walki i po niej. No, ale to przecież jest takie seksowne, wszyscy faceci na to polecą! Bardzo mnie ten chwyt odrzuca... zwłaszcza, że gdyby to było o chłopaku, to byłby gościu tak zakuty w zbroję, że ledwo oczy by było widać.

No, ale dość tego, pochylmy się nad treścią. Zacznę może od kreacji bohaterów. Chyba jednak nic nie jest bardziej denerwujące niż główna boCHaterka, nasza heroina Mary Sue. Dziewczyna idealna i cudowna, Tak, Której Się Wszystko Należy, Zawsze Mająca Rację, Ostatnia Pół-elfka. Wszyscy skłońmy głowy przed jej wysokością Nihal! Nie dość, że dziewczę dość, oględnie mówiąc, fochliwe, to jeszcze wszyscy wokół niej skaczą jakby królową świata była. Nie wspomnę o jej wyskokach, bo miała przynajmniej trzy takie odpały, że tylko do psychiatryka. Serio. O innych bohaterach nie będę mówić, bo i autorka nie uznała tego za słuszne - stanowią tylko służalczą otoczkę dla naszej heroiny. 

Skupmy się teraz na fabule. I wątku miłosnym. Bo przecież wątek miłosny musi być, prawda? W przypadku tej książki wypadł on nadzwyczaj miernie. Pomimo całkiem nienudnego świata i zalążków fabuły, bez ustanku na pierwszy plan wysuwa się miłość głównej bohaterki do kogoś, kto mógłby być jej ojcem i jest partnerem ciotki naszej heroiny. Jednak mimo wszelkich przeciwności jak Mary Sue postanowiła kochać swojego wybranka i jak Ona postanowiła, tak się musi stać. “Czasami przyłączał się do nich również Fen (owy wybraniec) i wówczas Nihal pozwalała wypłynąć na powierzchnię swojej kobiecej naturze i pławiła się w swojej wiecznej i nieszczęśliwej miłości”. Czujecie to?

Przejdźmy do kolejnej rzeczy, której nie dało się nie zauważyć podczas lektury. Tragiczna narracja skutecznie uniemożliwiała jakikolwiek wzrost napięcia. Nic się nie działo, wszystko tylko przemijało, jeśli rozumiecie, o co mi chodzi. W każdym razie, czytając tę książkę czułam się trochę jak bym czytała książkę kucharską.

Patrząc na te i inne wady owej książki jednoznacznie mówię, że jest to powieść nader wszystko mierna. Niczym nie zachwyca, a raczej denerwuje i odrzuca. Stanowczo odradzam ją wszystkim, którzy po tę pozycję jeszcze nie sięgnęli, a sięgnąć zamierzali.

[link]

1 komentarz :

  1. Odkąd zaczęłam pracę w księgarni cały czas mam styczność z podobnymi tytułami, tego na szczęście nie uświadczyłam, ale to jaka książka osiąga tytuł bestsellera nie ma żadnego związku z jej treścią a tym, ile przeznaczono na jej promocję, bądź jak znany jest autor (od tego zależy też ile przeznaczy się na promocję). Swoją drogą okładka jest okropna a Nihal nawet nie jest ładna :P Ja bym na nią nie poleciała.
    Zgłębiam dalej Twojego bloga bo mi się tutaj spodobało, a Ciebie zapraszam do siebie: www.piorem-pisane.blogspot.com może zatrzymasz się na chwilę dłużej w moim małym notatniku (:
    Informuj jak stworzysz coś nowego
    Pozdrawiam Lalanel

    OdpowiedzUsuń